(28lutego godzina 15.00)
Zaskoczył mnie fakt, że Liam mieszkał za miastem. Wyglądał na chłopaka, który nie lubi ciszy i spokoju. Mieszkał w domku jednorodzinnym, otoczonym lasami. Czułam się trochę niepewnie, gdy wysiadał z samochodu. Wyszłam, Liam sięgał po mojego synka, który spał w swoim foteliku.
Powiedział, że powinnam wejść do środka.
-Drzwi są otwarte. W środku jest pokojówka. Powiedz, że jesteś ze mną i chcesz dostać pokój na poddaszu.- usłyszałam za sobą.
Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam kuchnię, a na środku krzątała się niska, starsza osóbka. Spojrzała na mnie i w momencie ujrzałam jej duże brązowe oczy i miły uśmiech. Włosy spięte w wysokiego koka. Spojrzała na mnie zaskoczona i zapytała co tu robię.
-Ja... no ten...przyjechałam z Liamem... powiedział, że mam poprosić o pokój..-odparłam niepewnie.
-Jaki pokój?- głos uspokajał mnie, niczym panie z domu dziecka.
-Na poddaszu. Liam już idzie, chciał wziąć mojego synka z samochodu. Za chwilę powinien być.
Nagle za mną stanął Liam z Jackiem na rękach. Powiedział, że dalej się mną zajmie i powie co i jak.
Poprowadził mnie do pokoju. Stwierdził, że pójdzie jeszcze po moje walizki i za chwilę tu będzie. Liam wyszedł z mojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Zostałam sama z ,leżącym na łóżku, młodym. Porozglądałam się po pokoju, który był w moich ulubionych kolorach.
Nic ciekawego nie znalazłam w szafach. Zrezygnowana położyłam się obok synka.
Kiedy zamykałam oczy, ze zmęczenia, drzwi od pokoju znów poszły w ruch. Do środka zajrzała siwa główka pokojówki.
-Liam mi wszystko wytłumaczył. Myślę, że niczego nie będzie ci brakowało. Chciałabyś coś jeść?
- Nie dziękuję, a czy mógłby przyjść tu Liam?
- Właśnie wychodził z domu i szedł w kierunku samochodu, może za chwilkę przyjdzie. Nigdy nie odpuszcza gości na krok.
- Dziękuję za informację.- Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. W tej samej chwili drzwi się zamknęły. Znów zostałam sama, miałam nadzieję, że nie na długo. Liam przyszedł po około 10 minutach. Wciąż stałam przy oknie, więc nie widziałam co mężczyzna dokładnie robił za moimi plecami.
- Nawet nie wiem jak masz na imię...- obok mnie stanął pan domu i zaśmiał się.
- Jestem Matylda.
- A ten mały przystojniak? - wskazał na malca, który wciąż spał. Dobrze, że ściągnęłam mu kurteczkę i buty, w domu panował zaduch. Pod moją bluzką, poczułam pot.
- Mój synek, Jack.
- Przepraszam, że pytam, ile masz lat?
- 19, młody na 2latka.- zawstydzona obróciłam się na pięcie i usiadłam na łóżku- nie musisz mi mówić, że w młodym wieku zostałam mamą itp. Dobrze o tym wiem, ludzie ciągle o tym rozmawiają za moimi plecami. Głupio mi nawet wyjść do sklepu. Wszędzie te oczy i fałszywe twarze.
-Serio? Nie wyglądasz na dziewczynę, która nie miała głowy jak TO robiła. A wiesz, kto jest ojcem?
- Wiem, ale nie chce nikomu mówić. To mój mały sekret.
- Chciałabyś... czy ty może... chcesz zadzwonić do mamy... hym.. taty... koleżanki... Do kogoś znajomego, żeby powiedzieć gdzie jesteś?- spytał po paru minutach ciszy.
-Nie mam nikogo takiego. Wychowywałam się w domu dziecka.Mieszkałam tam przez 17lat. Potem zostałam wyrzucona i znalazłam się w Domu Samotnej Matki. Po paru miesiącach znajoma pozwoliła mi u siebie pomieszkać. Następnie wyrzyło się to w mieście, a teraz jestem tu.- tym razem udało mi się uśmiechnąć.
Spojrzałam na Liama, słuchał mnie uważnie.
- Dzieci, obiad!!!- usłyszałam z dołu.
- To pani Maria- odpowiedział mój towarzysz i wbił wzrok w podłogę. Jak na zawołanie Jack otworzył oczy. Zaczął wrzeszczeć, że chce coś dostać do jedzenia. Liam od razu się rozweselił, wziął na ręce młodego i powiedział, że w odpowiedniej chwili się obudził. Ruszyłam za moim synkiem i bohaterem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz