środa, 31 grudnia 2014
(1marca godzina 8.00)
Obudziłam się. Zdziwił mnie fakt, że leże w moim łóżku. Pamiętam dobrze, parę godzin temu zasypiałam w pokoju Liama. Usiadłam na łóżku, byłam sama w sypialni. Gdzie mój kochanek? Może jest w kuchni? Na pościelach widniał mój ślad. Wygląda na to, że spałam sama, ale ja pamiętam ciało Liama i moje, kiedy poszło w ruch. Ubrałam się w koszulę, która znajdowała się w szafie. Musiała
należeć do Liama. Postanowiłam w takim stroju zejść na dół. Może tam siedział mój bohater z Jack'iem. Tak bardzo chciałam opowiedzieć pani Marii, o tym co wydarzyło się w sypialni. Mimo gipsu delikatnie i z gracją schodziłam po schodach. Wychyliłam się zza rogu. Widziałam kawałek lodówki i blatu. Nie było tu nikogo z mieszkańców. Poczłapałam do szafek i wyjęłam ciastka.
-Hej (?)- Usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zauważyłam kobietę, w czarnej sukience i długimi, brązowymi lokami.
-Cześć, mogę w czymś pomóc?
-Oto samo chciałam pytać. Co ty robisz? Kim jesteś? Masz brudną twarz, chyba od tych ciastek- uśmiechnęła się ironicznie do mnie. Po tych słowach szybko wytarłam rękawem usta i zaczęłam odpowiadać na pytania.
- Jestem Matylda Samting. Mieszkam tu, to znaczy Liam uratował mnie i chciał żebym została.
- Fajnie wiedzieć. Wiesz, gdzie jest Liam? Musimy iść na zakupy. Poszedł 5minut temu się przebrać i ja tak czekam, czekam... Nalej mi wina.
-Słucham?- Otworzyłam usta i oczy ze zdziwienia.- Do mnie mówisz?
- A widzisz kogoś innego? Skoro tu mieszkasz to musisz byś służącą. Liam nie pozwoliłby ci tu być, za wysokie progi...
- Jestem- usłyszeliśmy jak chłopak schodzi po schodach i zmierzał w kierunku kuchni.- Idziemy kotek? Liam podszedł do kobiety i pocałował w usta. Kiedy chwycił ją za rękę, zauważył ,że znajduję się w tym samym pokoju i wszystko słyszę. Zaczęłam płakać i uciekać w stronę mojego pokoju. Z chorą nogą było to trudniejsze, niż w scenach na filmach. Gdy leżałam na łóżku, z głową w poduszce, słyszałam dźwięk zamykanych drzwi. ,,Może poszli''~ rozmyślałam.
Gdy trochę się uspokoiłam usłyszałam pukanie do drzwi.
-Mogę wejść?- W drzwiach stała pani Maria.
- Pewnie zapraszam.- Przesunęłam się na środek łóżka po to, aby pokojówka mogła usiąść na brzegu.
- Poznałaś już Belle? Dziwna z niej osóbka. Taka bogata, a ani jednej myśli o pomocy innym. Traktuję wszystkich jak psy. Nie umie powiedzieć nic miłego. Dlaczego Liam z nią jest?
-To jego dziewczyna?
- Tak, od paru miesięcy tu przychodzi. Nie wiem czego szuka.
- Liam okłamał mnie.- Moje oczy znowu dostawały dużą dawkę wody.
- Co zrobił? Oślepiła cię miłość?
- Spędziliśmy razem ranek.
-O Boże!- pani Maria chwyciła się za głowę.- Coś ty dziewczyno zrobiłaś? Liam zaczął czy ty?
- On.- tym razem już rozpłakałam się na dobre.
- Moim zdaniem: powinnaś szybko się skąd wynosić. Gdy Bella się o tym dowie, zniszczy cię. Jej ojciec pracuję w policji, ona może zrobić wszystko i nie spotka jej kara. Z drugiej strony, jeśli Liam cię kocha to ją zostawi. Może nie miał głowy, zapomniał się, pokłócił się z tą dziewuchą i chciał się zemścić? Może powinnaś jeszcze trochę tu zostać? Zobaczymy co będzie dalej. Nie przejmuj się tyle. Masz zdrowego synka i mnie.- w tym momencie kobieta się uśmiechnęła.- Pracuję tu od paru lat i wiem, że Liam woli skromne dziewczyny, także kocha dzieci. Jack'owi trudno się zaprzeć.- Po tych słowach pani Maria przytuliła mnie i pogłaskała po głowie.
- Może jeszcze się prześpisz? Jak Liam przyjdzie, to pogadam z nim. Zajmę się także malcem.- po tych słowach sprzątaczka wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą.
*** ( opis główny, wydarzenie opisuję osoba, która wszystkiemu się przygląda)***
Liam przyszedł do domu o 10.00. Matylda spała u siebie w pokoju, a Maria siedziała z malcem w kuchni, robili pierniki. Mężczyzna usiadł przy pokojówce i zaczął opowiadać o zakupach z Bellą. Nie podobał mu się dzisiejszy dzień, jego dziewczyna ciągle wyzywała go, upokarzała.
- Skrzywdziłem Matyldę, czuję się strasznie- mówił Liam, nerwowo spoglądając w okno.- Jak jej to wytłumaczyć?
- Co chcesz jej wytłumaczyć?
- To dlaczego jestem z Bellą. Czemu nie chce, żeby odeszła.- mówiąc to głaskał Jack'a to czole.- Ma takie śliczne oczy, zupełnie jak Matylda.
- Ona przez ciebie cierpi. Przeprosisz ją?
- Nie umiem.- Liam nie wytrzymał i łzy zaczęły lecieć po jego policzkach.- Ja... ja chyba...ją... kocham...- Maria spojrzała na niego ze zdziwieniem, jej ręka zawisła nad ciastem.- Chociaż znam ją parę dni. To takie dziwne- ciągnął chłopak.- Nigdy nikomu nie powiedziałem, że ją kocham. Moja mama nawet nigdy nie usłyszała tych słów.
Z drugiej strony: jeśli zerwę z Bellą, to będę przegrany.
Po całej rozmowie Maria podeszła i przytuliła chłopaka, najmocniej jak mogła.
- Nie będziesz przegrany. Masz nas, no i Matyldę.- szepnęła mu na ucho.
- Dla niej teraz jestem chłopakiem, który chce przelecieć każdą dziewczynę. Ona nie wie, że muszę być z Bellą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nominowałam cię do LIEBSTER AWARDS ;3
OdpowiedzUsuńhttp://this-is-beyond-me-styles-fanfiction.blogspot.com/
Dziękuje <3 przepraszam, że mnie tak długo nie było...
OdpowiedzUsuń