środa, 31 grudnia 2014
(1marca godzina 8.00)
Obudziłam się. Zdziwił mnie fakt, że leże w moim łóżku. Pamiętam dobrze, parę godzin temu zasypiałam w pokoju Liama. Usiadłam na łóżku, byłam sama w sypialni. Gdzie mój kochanek? Może jest w kuchni? Na pościelach widniał mój ślad. Wygląda na to, że spałam sama, ale ja pamiętam ciało Liama i moje, kiedy poszło w ruch. Ubrałam się w koszulę, która znajdowała się w szafie. Musiała
należeć do Liama. Postanowiłam w takim stroju zejść na dół. Może tam siedział mój bohater z Jack'iem. Tak bardzo chciałam opowiedzieć pani Marii, o tym co wydarzyło się w sypialni. Mimo gipsu delikatnie i z gracją schodziłam po schodach. Wychyliłam się zza rogu. Widziałam kawałek lodówki i blatu. Nie było tu nikogo z mieszkańców. Poczłapałam do szafek i wyjęłam ciastka.
-Hej (?)- Usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zauważyłam kobietę, w czarnej sukience i długimi, brązowymi lokami.
-Cześć, mogę w czymś pomóc?
-Oto samo chciałam pytać. Co ty robisz? Kim jesteś? Masz brudną twarz, chyba od tych ciastek- uśmiechnęła się ironicznie do mnie. Po tych słowach szybko wytarłam rękawem usta i zaczęłam odpowiadać na pytania.
- Jestem Matylda Samting. Mieszkam tu, to znaczy Liam uratował mnie i chciał żebym została.
- Fajnie wiedzieć. Wiesz, gdzie jest Liam? Musimy iść na zakupy. Poszedł 5minut temu się przebrać i ja tak czekam, czekam... Nalej mi wina.
-Słucham?- Otworzyłam usta i oczy ze zdziwienia.- Do mnie mówisz?
- A widzisz kogoś innego? Skoro tu mieszkasz to musisz byś służącą. Liam nie pozwoliłby ci tu być, za wysokie progi...
- Jestem- usłyszeliśmy jak chłopak schodzi po schodach i zmierzał w kierunku kuchni.- Idziemy kotek? Liam podszedł do kobiety i pocałował w usta. Kiedy chwycił ją za rękę, zauważył ,że znajduję się w tym samym pokoju i wszystko słyszę. Zaczęłam płakać i uciekać w stronę mojego pokoju. Z chorą nogą było to trudniejsze, niż w scenach na filmach. Gdy leżałam na łóżku, z głową w poduszce, słyszałam dźwięk zamykanych drzwi. ,,Może poszli''~ rozmyślałam.
Gdy trochę się uspokoiłam usłyszałam pukanie do drzwi.
-Mogę wejść?- W drzwiach stała pani Maria.
- Pewnie zapraszam.- Przesunęłam się na środek łóżka po to, aby pokojówka mogła usiąść na brzegu.
- Poznałaś już Belle? Dziwna z niej osóbka. Taka bogata, a ani jednej myśli o pomocy innym. Traktuję wszystkich jak psy. Nie umie powiedzieć nic miłego. Dlaczego Liam z nią jest?
-To jego dziewczyna?
- Tak, od paru miesięcy tu przychodzi. Nie wiem czego szuka.
- Liam okłamał mnie.- Moje oczy znowu dostawały dużą dawkę wody.
- Co zrobił? Oślepiła cię miłość?
- Spędziliśmy razem ranek.
-O Boże!- pani Maria chwyciła się za głowę.- Coś ty dziewczyno zrobiłaś? Liam zaczął czy ty?
- On.- tym razem już rozpłakałam się na dobre.
- Moim zdaniem: powinnaś szybko się skąd wynosić. Gdy Bella się o tym dowie, zniszczy cię. Jej ojciec pracuję w policji, ona może zrobić wszystko i nie spotka jej kara. Z drugiej strony, jeśli Liam cię kocha to ją zostawi. Może nie miał głowy, zapomniał się, pokłócił się z tą dziewuchą i chciał się zemścić? Może powinnaś jeszcze trochę tu zostać? Zobaczymy co będzie dalej. Nie przejmuj się tyle. Masz zdrowego synka i mnie.- w tym momencie kobieta się uśmiechnęła.- Pracuję tu od paru lat i wiem, że Liam woli skromne dziewczyny, także kocha dzieci. Jack'owi trudno się zaprzeć.- Po tych słowach pani Maria przytuliła mnie i pogłaskała po głowie.
- Może jeszcze się prześpisz? Jak Liam przyjdzie, to pogadam z nim. Zajmę się także malcem.- po tych słowach sprzątaczka wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą.
*** ( opis główny, wydarzenie opisuję osoba, która wszystkiemu się przygląda)***
Liam przyszedł do domu o 10.00. Matylda spała u siebie w pokoju, a Maria siedziała z malcem w kuchni, robili pierniki. Mężczyzna usiadł przy pokojówce i zaczął opowiadać o zakupach z Bellą. Nie podobał mu się dzisiejszy dzień, jego dziewczyna ciągle wyzywała go, upokarzała.
- Skrzywdziłem Matyldę, czuję się strasznie- mówił Liam, nerwowo spoglądając w okno.- Jak jej to wytłumaczyć?
- Co chcesz jej wytłumaczyć?
- To dlaczego jestem z Bellą. Czemu nie chce, żeby odeszła.- mówiąc to głaskał Jack'a to czole.- Ma takie śliczne oczy, zupełnie jak Matylda.
- Ona przez ciebie cierpi. Przeprosisz ją?
- Nie umiem.- Liam nie wytrzymał i łzy zaczęły lecieć po jego policzkach.- Ja... ja chyba...ją... kocham...- Maria spojrzała na niego ze zdziwieniem, jej ręka zawisła nad ciastem.- Chociaż znam ją parę dni. To takie dziwne- ciągnął chłopak.- Nigdy nikomu nie powiedziałem, że ją kocham. Moja mama nawet nigdy nie usłyszała tych słów.
Z drugiej strony: jeśli zerwę z Bellą, to będę przegrany.
Po całej rozmowie Maria podeszła i przytuliła chłopaka, najmocniej jak mogła.
- Nie będziesz przegrany. Masz nas, no i Matyldę.- szepnęła mu na ucho.
- Dla niej teraz jestem chłopakiem, który chce przelecieć każdą dziewczynę. Ona nie wie, że muszę być z Bellą.
wtorek, 30 grudnia 2014
(1marca godzina 6.00)
Po śniadaniu postanowiłam posprzątać, pani Maria wraz z Jackiem poszła bawić się do salonu. Liam usiadł na kuchennym blacie i uważnie mi się przyglądał.
- Kiedy muszę się wyprowadzić?- przerwałam ciszę i z kamienną miną zapytałam
Chłopakowi wypadło jabłko, które chciał ugryź.
-Nie odchodź, jak na razie. Ja chciałbym, żebyś została. Skąd taki pomysł?
- Nie mogę ciągle tak siedzieć.
-Możesz.
- Do kiedy mogę zostać?
- Jak najdłużej.- spojrzał na mnie tymi dużymi gałkami i poczułam prąd w ciele. Ostatni raz czułam taki ból, w wieku 15lat.
- Usiądź- powiedział, gdy postanowiłam wytrzeć blat. Po chwili zastanowienia poklepał blat- nie możesz tak wiecznie sprzątać.Gdy usiadłam, spytał czy nie chce soku.
- Chętnie-odpowiedziałam. Liam zszedł i zaczął nalewać sok, który po paru sekundach mi podał.
-Pójdę sprawdzić co u Marii. Poczekaj.- powiedział chłopak, gdy wychodził z kuchni.
Delikatnie zanurzyłam usta w pomarańczowej cieczy, gdy wypiłam szklankę położyłam obok mnie, na blacie. Znudzona czekałam na Liama. Gdy wszedł do kuchni był w innym ubiorze, niż przed paroma sekund. Miał na sobie zwykłe spodnie i szarą koszulkę, podszedł do mnie, ręce oparł o moje uda i zaczął całować.
-Wiedziałam, czym to się skończy, ale nie
potrafiłam przestać. Jego ręce wędrowały po moim ciele. Nagle wziął mnie na ręce i rzucił na blat. Chciałam się z nim kochać, teraz i tu.
- Liam- powiedziałam w pewnym momencie, a on popatrzył na mnie.
-Tak?.
-Musimy skończyć.
-Czemu? Co?- gdy to mówił powoli oddalił się zostawiając mnie na stolę. Zrezygnowany zaczął zapinać spodnie.
- Nie możemy tego tu robić. Chodźmy do sypialni.- mrugnęłam do niego. W jednej sekundzie pochwycił mnie w ramiona i zaniósł na górę. W pokoju spędziliśmy parę minut. Z wielkim namaszczeniem pieścił moje ciało. Nie było mi tak dobrze nawet z moim pierwszym chłopakiem. W tamtej chwili chciałam, żeby Liam był ojcem mojego dziecka...
Po śniadaniu postanowiłam posprzątać, pani Maria wraz z Jackiem poszła bawić się do salonu. Liam usiadł na kuchennym blacie i uważnie mi się przyglądał.
- Kiedy muszę się wyprowadzić?- przerwałam ciszę i z kamienną miną zapytałam
Chłopakowi wypadło jabłko, które chciał ugryź.
-Nie odchodź, jak na razie. Ja chciałbym, żebyś została. Skąd taki pomysł?
- Nie mogę ciągle tak siedzieć.
-Możesz.
- Do kiedy mogę zostać?
- Jak najdłużej.- spojrzał na mnie tymi dużymi gałkami i poczułam prąd w ciele. Ostatni raz czułam taki ból, w wieku 15lat.
- Usiądź- powiedział, gdy postanowiłam wytrzeć blat. Po chwili zastanowienia poklepał blat- nie możesz tak wiecznie sprzątać.Gdy usiadłam, spytał czy nie chce soku.
- Chętnie-odpowiedziałam. Liam zszedł i zaczął nalewać sok, który po paru sekundach mi podał.
-Pójdę sprawdzić co u Marii. Poczekaj.- powiedział chłopak, gdy wychodził z kuchni.
Delikatnie zanurzyłam usta w pomarańczowej cieczy, gdy wypiłam szklankę położyłam obok mnie, na blacie. Znudzona czekałam na Liama. Gdy wszedł do kuchni był w innym ubiorze, niż przed paroma sekund. Miał na sobie zwykłe spodnie i szarą koszulkę, podszedł do mnie, ręce oparł o moje uda i zaczął całować.
-Wiedziałam, czym to się skończy, ale nie
potrafiłam przestać. Jego ręce wędrowały po moim ciele. Nagle wziął mnie na ręce i rzucił na blat. Chciałam się z nim kochać, teraz i tu.
- Liam- powiedziałam w pewnym momencie, a on popatrzył na mnie.
-Tak?.
-Musimy skończyć.
-Czemu? Co?- gdy to mówił powoli oddalił się zostawiając mnie na stolę. Zrezygnowany zaczął zapinać spodnie.
- Nie możemy tego tu robić. Chodźmy do sypialni.- mrugnęłam do niego. W jednej sekundzie pochwycił mnie w ramiona i zaniósł na górę. W pokoju spędziliśmy parę minut. Z wielkim namaszczeniem pieścił moje ciało. Nie było mi tak dobrze nawet z moim pierwszym chłopakiem. W tamtej chwili chciałam, żeby Liam był ojcem mojego dziecka...
(1marca godzina 2.45 *w nocy*)
Obudziłam się w noc. Naokoło mnie panowała ciemność. Wymacałam ręką włącznik od lampki. Spojrzałam na zegarek, który stał na komodzie, na przeciw mojego łóżka. Godzina 2.46.Nie pamiętałam co się stało. Zdjęłam z siebie kołdrę, wtedy właśnie zauważyłam, że mam na sobie pidżamę. Ktoś musiał mnie przebrać. Jeszcze wczoraj miała czarne spodnie i starą, poplamioną bluzkę, a teraz na moim ciele idealnie układał się szaro-czarny strój, z śmieszną myszką.
Zastanawiałam co się wczoraj stało, postanowiłam pójść do Liama i prosić o wyznanie prawdy. Wiedziałam, że mogę go obudzić, ale cóż. Chciałam tylko powiedzieć, że się wyprowadzę do koleżanki. Czułam, że nie powinnam tu być. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek: 3.00
Przeszłam cicho przez korytarz, nie chciałam nikogo zbudzić. Od razu zauważyłam pokój Liama, może dlatego, że na drzwiach pisało: ,,Królestwo Liama''. Położyłam dłoń na klamce i pociągnęłam. Drzwi się otworzyły i poczułam zapach męskich perfum, dokładnie takich jak używał chłopak. Mój bohater leżał na łóżku, chyba spał. Szturchnęłam go i nagle otworzył oczy. Trochę się wystraszyłam, przez to poleciałam do tyłu, nie utrzymałam równowagi i upadła na prawą nogę.
-Matylda!- Liam krzyknął, wstał z łóżka i pobiegł mi pomóc.
-Coś mi się w nogę stało! Nie mogę poruszać nogą!- krzyczałam.
-Jedziemy do szpitala. Szybko!- Liam owinął mnie w koc i zaczął podnosić. Krzyknął do pani Marii, żeby zajęła się Jackie.
Niósł mnie po schodach i zaniósł do samochodu. Jechałam z przodu, myśląc o najszybszym dojeździe do szpitala. Zaczęłam tracić przytomność, ale na szczęście Liam cały czas do mnie mówił i trzymał jedną ręką. Gdy biliśmy w środku sali, gdzie lekarze zakładali mi gips, głaskał mnie po czole i powiedział, że zadzwoni do Marii gdzie jesteśmy. Gdy wracaliśmy samochodem, spytałam Liama co się wczoraj wydarzyło. Czemu nie nie pamiętam?
-Straciłaś przytomność i tyle. Ja zaniosłem Cię do łóżka, a Maria przebrała. Nie chce dalej o tym mówić. -odpowiedział, patrząc na drogę.
Podjechaliśmy pod dom. Li wziął mnie na barana i doniósł do domu. Pokojówka zdziwiła się na widok mojej nogi, natomiast Jack cieszył się, że będzie mógł malować pisakami mój gips.
Minęła już godzina 4.30. Pani Maria czuła się wyspana, więc zaczęła robić śniadanie. Ja usiadłam w salonie i bawiłam się z młodym. Li był jakiś nie w sosie, chciał iść się położyć. Szybko zniknął za drzwiami od swojego pokoju. Wydawało mi się, że coś ukrywa.
Pani Maria kazała mi iść obudzić mojego bohatera, na początku myślałam, że nie wejdę po schodach ale udało mi się. Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Zapach w pokoju się nie zmienił. Podeszłam do łóżka i usiadłam. Zauważyłam, że na szafce nocnej stoi zdjęcie kobiety z niemowlakiem. Dotknęłam twarzy kobiety i przed oczami przeszła mi wizja.
Widziałam Liama, kobietę i dziecko.
Oni byli w tym domu! Siedzieli w kuchni, w której jeszcze wczoraj sprzątałam po obiedzie. Mój bohater jadł śniadanie, kobieta bawiła się z małą dziewczynką. Brunetka, która trzymała dziecko machała misiek i wołała:
- Jade, zobacz co ja mam...
Idziemy na spacerek do parku?
Po czym pożegnała się z Liamem, ubrała się, dziecko wsadziła do wózka i wyszła.
Nie wytrzymałam. Czułam, że coś dziwnego się ze mną dzieję. Co stało się z tymi ludźmi. Czy to dziewczyna, żona Liama? Może to jego siostra. Nic nie mówił o siostrze, ale zdarza się. Zaczęłam płakać. Co się tu dzieję! Li otworzył oczy, kiedy mnie zobaczył usiadł i zaczął pytać co mi jest. Przytulił mnie od tyłu i powiedział, że jest przy mnie. Po wszystkim zniósł mnie na dół i położył na krześle. Na przeciwko mnie znów siedział Jack z Marią i znowu był karmiony. W takim gronie zaczęliśmy jeść śniadanie. Spojrzałam na zegarek: 5.00. Pomyślałam o wróceniu do łóżka. Najlepiej Liama.
Obudziłam się w noc. Naokoło mnie panowała ciemność. Wymacałam ręką włącznik od lampki. Spojrzałam na zegarek, który stał na komodzie, na przeciw mojego łóżka. Godzina 2.46.Nie pamiętałam co się stało. Zdjęłam z siebie kołdrę, wtedy właśnie zauważyłam, że mam na sobie pidżamę. Ktoś musiał mnie przebrać. Jeszcze wczoraj miała czarne spodnie i starą, poplamioną bluzkę, a teraz na moim ciele idealnie układał się szaro-czarny strój, z śmieszną myszką.
Zastanawiałam co się wczoraj stało, postanowiłam pójść do Liama i prosić o wyznanie prawdy. Wiedziałam, że mogę go obudzić, ale cóż. Chciałam tylko powiedzieć, że się wyprowadzę do koleżanki. Czułam, że nie powinnam tu być. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek: 3.00
Przeszłam cicho przez korytarz, nie chciałam nikogo zbudzić. Od razu zauważyłam pokój Liama, może dlatego, że na drzwiach pisało: ,,Królestwo Liama''. Położyłam dłoń na klamce i pociągnęłam. Drzwi się otworzyły i poczułam zapach męskich perfum, dokładnie takich jak używał chłopak. Mój bohater leżał na łóżku, chyba spał. Szturchnęłam go i nagle otworzył oczy. Trochę się wystraszyłam, przez to poleciałam do tyłu, nie utrzymałam równowagi i upadła na prawą nogę.
-Matylda!- Liam krzyknął, wstał z łóżka i pobiegł mi pomóc.
-Coś mi się w nogę stało! Nie mogę poruszać nogą!- krzyczałam.
-Jedziemy do szpitala. Szybko!- Liam owinął mnie w koc i zaczął podnosić. Krzyknął do pani Marii, żeby zajęła się Jackie.
Niósł mnie po schodach i zaniósł do samochodu. Jechałam z przodu, myśląc o najszybszym dojeździe do szpitala. Zaczęłam tracić przytomność, ale na szczęście Liam cały czas do mnie mówił i trzymał jedną ręką. Gdy biliśmy w środku sali, gdzie lekarze zakładali mi gips, głaskał mnie po czole i powiedział, że zadzwoni do Marii gdzie jesteśmy. Gdy wracaliśmy samochodem, spytałam Liama co się wczoraj wydarzyło. Czemu nie nie pamiętam?
-Straciłaś przytomność i tyle. Ja zaniosłem Cię do łóżka, a Maria przebrała. Nie chce dalej o tym mówić. -odpowiedział, patrząc na drogę.
Podjechaliśmy pod dom. Li wziął mnie na barana i doniósł do domu. Pokojówka zdziwiła się na widok mojej nogi, natomiast Jack cieszył się, że będzie mógł malować pisakami mój gips.
Minęła już godzina 4.30. Pani Maria czuła się wyspana, więc zaczęła robić śniadanie. Ja usiadłam w salonie i bawiłam się z młodym. Li był jakiś nie w sosie, chciał iść się położyć. Szybko zniknął za drzwiami od swojego pokoju. Wydawało mi się, że coś ukrywa.
Pani Maria kazała mi iść obudzić mojego bohatera, na początku myślałam, że nie wejdę po schodach ale udało mi się. Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Zapach w pokoju się nie zmienił. Podeszłam do łóżka i usiadłam. Zauważyłam, że na szafce nocnej stoi zdjęcie kobiety z niemowlakiem. Dotknęłam twarzy kobiety i przed oczami przeszła mi wizja.
Widziałam Liama, kobietę i dziecko.
Oni byli w tym domu! Siedzieli w kuchni, w której jeszcze wczoraj sprzątałam po obiedzie. Mój bohater jadł śniadanie, kobieta bawiła się z małą dziewczynką. Brunetka, która trzymała dziecko machała misiek i wołała:
- Jade, zobacz co ja mam...
Idziemy na spacerek do parku?
Po czym pożegnała się z Liamem, ubrała się, dziecko wsadziła do wózka i wyszła.
Nie wytrzymałam. Czułam, że coś dziwnego się ze mną dzieję. Co stało się z tymi ludźmi. Czy to dziewczyna, żona Liama? Może to jego siostra. Nic nie mówił o siostrze, ale zdarza się. Zaczęłam płakać. Co się tu dzieję! Li otworzył oczy, kiedy mnie zobaczył usiadł i zaczął pytać co mi jest. Przytulił mnie od tyłu i powiedział, że jest przy mnie. Po wszystkim zniósł mnie na dół i położył na krześle. Na przeciwko mnie znów siedział Jack z Marią i znowu był karmiony. W takim gronie zaczęliśmy jeść śniadanie. Spojrzałam na zegarek: 5.00. Pomyślałam o wróceniu do łóżka. Najlepiej Liama.
(28lutego godzina 16.00)
Siedziałam koło Liama, po drugiej stronie w foteliku siedział Jack, który był karmiony przez panią Marię. Panowała cisza. Nikt nie krzyczał ani nie ćpał. Panowała miła rodzinna atmosfera.
- Jakie to szczęście mieć takiego dzieciaczka w domu...- cieszyła się pani Maria.- Czy on u nas już zostanie? Chce piec z nim ciasteczka jutro.
- Nie wi..- zaczęłam ale Liam w tym samym czasie powiedział:
- Zostanie u nas na dłużej. Dzisiaj ustalimy z Matyldą wszystko. Mogę pani obiecać, że jutro na podwieczorek będą ciasteczka. Każdy z nas zaczął się śmiać. Po obiedzie pomogłam pozbierać naczynia, a Liam poszedł pokazać pokój dziecka. Zdziwiłam się skąd miał w domu miejsce na łóżeczko dla małej istotki.
- Co łączy cię z Liamem? Będziesz u nas na dłużej?- zadawała mi pytania sprzątaczka.
- Nie wiem, zaskoczyła mnie odpowiedź Liama, iż zostanę tu. Myślałam, że dziś wrócę do domu, do koleżanki. Pani Maria spojrzała mi w oczy i pogłaskała po policzku. Zamknęła oczy i powiedziała:
- Dbaj o niego, on coś do ciebie czuję. Za wiele przeszedł w tak młodym wielu. Ma dopiero 21lat.
Zdziwiona poszłam do pokoju.
Poczułam, że w środku coś mnie poruszyło. Co miała na myśli pani Maria. Czy coś mi się stanie?- dziwne pytania kłębiły się i mnożyły w mojej głowie. Usiadłam na ziemi i myślałam co się dziś wydarzyło.
-Gdzie Jack?!- po paru minutach przypomniał mi się mój synek. Przecież nie wiedziałam, gdzie Liam wziął mojego synka.
Wybiegłam z pokoju i zaczęłam krzyczeć. Słyszałam tylko mój głos kiedy mówił Liam, Liam! Z pokoju obok wybiegł wystraszony Liam i rzuciłam mu się w ramiona. Z oczu leciały mi łzy.
-Gdzie Jack?!- odepchnęłam go i uklękłam przed nim.
- Uspokój się dziewczyno! On jest w swoim pokoju! Co ci się stało?!
- Zauważyłam otwarte drzwi, z których przed chwilą wyszedł Li. Wstałam i zaczęłam biec w stronę pokoju. W środku siedział Jack i ... bawił się. Przytuliłam go i krzyknęłam Jade...
Nie wiem skąd wzięło mi się takie imię. Czułam potrzebę, aby je powiedzieć głośno. Upadłam na ziemię i poczułam, że coś opuszcza moje ciało. Słyszałam krzyk Liama, pani Marii i płacz Jacka. Wszystkie dźwięki dochodziły do mnie jak przez wodę.
Siedziałam koło Liama, po drugiej stronie w foteliku siedział Jack, który był karmiony przez panią Marię. Panowała cisza. Nikt nie krzyczał ani nie ćpał. Panowała miła rodzinna atmosfera.
- Jakie to szczęście mieć takiego dzieciaczka w domu...- cieszyła się pani Maria.- Czy on u nas już zostanie? Chce piec z nim ciasteczka jutro.
- Nie wi..- zaczęłam ale Liam w tym samym czasie powiedział:
- Zostanie u nas na dłużej. Dzisiaj ustalimy z Matyldą wszystko. Mogę pani obiecać, że jutro na podwieczorek będą ciasteczka. Każdy z nas zaczął się śmiać. Po obiedzie pomogłam pozbierać naczynia, a Liam poszedł pokazać pokój dziecka. Zdziwiłam się skąd miał w domu miejsce na łóżeczko dla małej istotki.
- Co łączy cię z Liamem? Będziesz u nas na dłużej?- zadawała mi pytania sprzątaczka.
- Nie wiem, zaskoczyła mnie odpowiedź Liama, iż zostanę tu. Myślałam, że dziś wrócę do domu, do koleżanki. Pani Maria spojrzała mi w oczy i pogłaskała po policzku. Zamknęła oczy i powiedziała:
- Dbaj o niego, on coś do ciebie czuję. Za wiele przeszedł w tak młodym wielu. Ma dopiero 21lat.
Zdziwiona poszłam do pokoju.
Poczułam, że w środku coś mnie poruszyło. Co miała na myśli pani Maria. Czy coś mi się stanie?- dziwne pytania kłębiły się i mnożyły w mojej głowie. Usiadłam na ziemi i myślałam co się dziś wydarzyło.
-Gdzie Jack?!- po paru minutach przypomniał mi się mój synek. Przecież nie wiedziałam, gdzie Liam wziął mojego synka.
Wybiegłam z pokoju i zaczęłam krzyczeć. Słyszałam tylko mój głos kiedy mówił Liam, Liam! Z pokoju obok wybiegł wystraszony Liam i rzuciłam mu się w ramiona. Z oczu leciały mi łzy.
-Gdzie Jack?!- odepchnęłam go i uklękłam przed nim.
- Uspokój się dziewczyno! On jest w swoim pokoju! Co ci się stało?!
- Zauważyłam otwarte drzwi, z których przed chwilą wyszedł Li. Wstałam i zaczęłam biec w stronę pokoju. W środku siedział Jack i ... bawił się. Przytuliłam go i krzyknęłam Jade...
Nie wiem skąd wzięło mi się takie imię. Czułam potrzebę, aby je powiedzieć głośno. Upadłam na ziemię i poczułam, że coś opuszcza moje ciało. Słyszałam krzyk Liama, pani Marii i płacz Jacka. Wszystkie dźwięki dochodziły do mnie jak przez wodę.
(28lutego godzina 15.00)
Zaskoczył mnie fakt, że Liam mieszkał za miastem. Wyglądał na chłopaka, który nie lubi ciszy i spokoju. Mieszkał w domku jednorodzinnym, otoczonym lasami. Czułam się trochę niepewnie, gdy wysiadał z samochodu. Wyszłam, Liam sięgał po mojego synka, który spał w swoim foteliku.
Powiedział, że powinnam wejść do środka.
-Drzwi są otwarte. W środku jest pokojówka. Powiedz, że jesteś ze mną i chcesz dostać pokój na poddaszu.- usłyszałam za sobą.
Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam kuchnię, a na środku krzątała się niska, starsza osóbka. Spojrzała na mnie i w momencie ujrzałam jej duże brązowe oczy i miły uśmiech. Włosy spięte w wysokiego koka. Spojrzała na mnie zaskoczona i zapytała co tu robię.
-Ja... no ten...przyjechałam z Liamem... powiedział, że mam poprosić o pokój..-odparłam niepewnie.
-Jaki pokój?- głos uspokajał mnie, niczym panie z domu dziecka.
-Na poddaszu. Liam już idzie, chciał wziąć mojego synka z samochodu. Za chwilę powinien być.
Nagle za mną stanął Liam z Jackiem na rękach. Powiedział, że dalej się mną zajmie i powie co i jak.
Poprowadził mnie do pokoju. Stwierdził, że pójdzie jeszcze po moje walizki i za chwilę tu będzie. Liam wyszedł z mojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Zostałam sama z ,leżącym na łóżku, młodym. Porozglądałam się po pokoju, który był w moich ulubionych kolorach.
Nic ciekawego nie znalazłam w szafach. Zrezygnowana położyłam się obok synka.
Kiedy zamykałam oczy, ze zmęczenia, drzwi od pokoju znów poszły w ruch. Do środka zajrzała siwa główka pokojówki.
-Liam mi wszystko wytłumaczył. Myślę, że niczego nie będzie ci brakowało. Chciałabyś coś jeść?
- Nie dziękuję, a czy mógłby przyjść tu Liam?
- Właśnie wychodził z domu i szedł w kierunku samochodu, może za chwilkę przyjdzie. Nigdy nie odpuszcza gości na krok.
- Dziękuję za informację.- Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. W tej samej chwili drzwi się zamknęły. Znów zostałam sama, miałam nadzieję, że nie na długo. Liam przyszedł po około 10 minutach. Wciąż stałam przy oknie, więc nie widziałam co mężczyzna dokładnie robił za moimi plecami.
- Nawet nie wiem jak masz na imię...- obok mnie stanął pan domu i zaśmiał się.
- Jestem Matylda.
- A ten mały przystojniak? - wskazał na malca, który wciąż spał. Dobrze, że ściągnęłam mu kurteczkę i buty, w domu panował zaduch. Pod moją bluzką, poczułam pot.
- Mój synek, Jack.
- Przepraszam, że pytam, ile masz lat?
- 19, młody na 2latka.- zawstydzona obróciłam się na pięcie i usiadłam na łóżku- nie musisz mi mówić, że w młodym wieku zostałam mamą itp. Dobrze o tym wiem, ludzie ciągle o tym rozmawiają za moimi plecami. Głupio mi nawet wyjść do sklepu. Wszędzie te oczy i fałszywe twarze.
-Serio? Nie wyglądasz na dziewczynę, która nie miała głowy jak TO robiła. A wiesz, kto jest ojcem?
- Wiem, ale nie chce nikomu mówić. To mój mały sekret.
- Chciałabyś... czy ty może... chcesz zadzwonić do mamy... hym.. taty... koleżanki... Do kogoś znajomego, żeby powiedzieć gdzie jesteś?- spytał po paru minutach ciszy.
-Nie mam nikogo takiego. Wychowywałam się w domu dziecka.Mieszkałam tam przez 17lat. Potem zostałam wyrzucona i znalazłam się w Domu Samotnej Matki. Po paru miesiącach znajoma pozwoliła mi u siebie pomieszkać. Następnie wyrzyło się to w mieście, a teraz jestem tu.- tym razem udało mi się uśmiechnąć.
Spojrzałam na Liama, słuchał mnie uważnie.
- Dzieci, obiad!!!- usłyszałam z dołu.
- To pani Maria- odpowiedział mój towarzysz i wbił wzrok w podłogę. Jak na zawołanie Jack otworzył oczy. Zaczął wrzeszczeć, że chce coś dostać do jedzenia. Liam od razu się rozweselił, wziął na ręce młodego i powiedział, że w odpowiedniej chwili się obudził. Ruszyłam za moim synkiem i bohaterem.
Zaskoczył mnie fakt, że Liam mieszkał za miastem. Wyglądał na chłopaka, który nie lubi ciszy i spokoju. Mieszkał w domku jednorodzinnym, otoczonym lasami. Czułam się trochę niepewnie, gdy wysiadał z samochodu. Wyszłam, Liam sięgał po mojego synka, który spał w swoim foteliku.
Powiedział, że powinnam wejść do środka.
-Drzwi są otwarte. W środku jest pokojówka. Powiedz, że jesteś ze mną i chcesz dostać pokój na poddaszu.- usłyszałam za sobą.
Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam kuchnię, a na środku krzątała się niska, starsza osóbka. Spojrzała na mnie i w momencie ujrzałam jej duże brązowe oczy i miły uśmiech. Włosy spięte w wysokiego koka. Spojrzała na mnie zaskoczona i zapytała co tu robię.
-Ja... no ten...przyjechałam z Liamem... powiedział, że mam poprosić o pokój..-odparłam niepewnie.
-Jaki pokój?- głos uspokajał mnie, niczym panie z domu dziecka.
-Na poddaszu. Liam już idzie, chciał wziąć mojego synka z samochodu. Za chwilę powinien być.
Nagle za mną stanął Liam z Jackiem na rękach. Powiedział, że dalej się mną zajmie i powie co i jak.
Poprowadził mnie do pokoju. Stwierdził, że pójdzie jeszcze po moje walizki i za chwilę tu będzie. Liam wyszedł z mojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Zostałam sama z ,leżącym na łóżku, młodym. Porozglądałam się po pokoju, który był w moich ulubionych kolorach.
Nic ciekawego nie znalazłam w szafach. Zrezygnowana położyłam się obok synka.
Kiedy zamykałam oczy, ze zmęczenia, drzwi od pokoju znów poszły w ruch. Do środka zajrzała siwa główka pokojówki.
-Liam mi wszystko wytłumaczył. Myślę, że niczego nie będzie ci brakowało. Chciałabyś coś jeść?
- Nie dziękuję, a czy mógłby przyjść tu Liam?
- Właśnie wychodził z domu i szedł w kierunku samochodu, może za chwilkę przyjdzie. Nigdy nie odpuszcza gości na krok.
- Dziękuję za informację.- Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. W tej samej chwili drzwi się zamknęły. Znów zostałam sama, miałam nadzieję, że nie na długo. Liam przyszedł po około 10 minutach. Wciąż stałam przy oknie, więc nie widziałam co mężczyzna dokładnie robił za moimi plecami.
- Nawet nie wiem jak masz na imię...- obok mnie stanął pan domu i zaśmiał się.
- Jestem Matylda.
- A ten mały przystojniak? - wskazał na malca, który wciąż spał. Dobrze, że ściągnęłam mu kurteczkę i buty, w domu panował zaduch. Pod moją bluzką, poczułam pot.
- Mój synek, Jack.
- Przepraszam, że pytam, ile masz lat?
- 19, młody na 2latka.- zawstydzona obróciłam się na pięcie i usiadłam na łóżku- nie musisz mi mówić, że w młodym wieku zostałam mamą itp. Dobrze o tym wiem, ludzie ciągle o tym rozmawiają za moimi plecami. Głupio mi nawet wyjść do sklepu. Wszędzie te oczy i fałszywe twarze.
-Serio? Nie wyglądasz na dziewczynę, która nie miała głowy jak TO robiła. A wiesz, kto jest ojcem?
- Wiem, ale nie chce nikomu mówić. To mój mały sekret.
- Chciałabyś... czy ty może... chcesz zadzwonić do mamy... hym.. taty... koleżanki... Do kogoś znajomego, żeby powiedzieć gdzie jesteś?- spytał po paru minutach ciszy.
-Nie mam nikogo takiego. Wychowywałam się w domu dziecka.Mieszkałam tam przez 17lat. Potem zostałam wyrzucona i znalazłam się w Domu Samotnej Matki. Po paru miesiącach znajoma pozwoliła mi u siebie pomieszkać. Następnie wyrzyło się to w mieście, a teraz jestem tu.- tym razem udało mi się uśmiechnąć.
Spojrzałam na Liama, słuchał mnie uważnie.
- Dzieci, obiad!!!- usłyszałam z dołu.
- To pani Maria- odpowiedział mój towarzysz i wbił wzrok w podłogę. Jak na zawołanie Jack otworzył oczy. Zaczął wrzeszczeć, że chce coś dostać do jedzenia. Liam od razu się rozweselił, wziął na ręce młodego i powiedział, że w odpowiedniej chwili się obudził. Ruszyłam za moim synkiem i bohaterem.
poniedziałek, 29 grudnia 2014
(28lutego godzina 8.30)
Obudził mnie krzyk Jacka, wstałam i zaspana poszłam do łóżeczka młodego. Kiedy usiadłam na łóżku, a na rękach trzymałam synka, przypomniałam sobie co wczoraj robiłam. Jak co wieczór do Michel przyszedł chłopak z ziołem. Położyłam moją mała miłość do łóżeczka i poszłam ,,niuchnąć'' z przyjaciółmi. Nie pamiętam nawet mojego powrotu do łóżka. Siedząc w tej samej pozycji, spojrzałam w lustro. Brzydziłam się sobą i moim życiem.Co muszę zmienić :- Znalezienie mieszkania (nie wytrzymam dłużej z tymi ćpunami),
- Znalezienie pracy,
- Wychowanie syna
Ruszyłam w miasto, za rękę dzielnie podążał Jack w za dużych butach. Młody często mnie zaskakiwał. W takim małym ciałku znajdowało się tyle miłości. Malutki wolno szedł za mną, a ja zaczęłam wiązać buta. W ułamku sekundy synek wyprzedził mnie, szedł wesoło, nagle drzwi od sklepu otworzyły się i uderzyły chłopca w głowę. Krew lała się wszędzie. Mężczyzna rzucił się na pomoc, kiedy ja trzymałam mój skarb w ramionach. Postanowiliśmy jechać do szpitala. Winowajca pokazał ręką na swój samochód i stwierdził, że nasz podwiezie. Po 10 minutach byliśmy w szpitalu.
Słabo mi się robiło na widok białych ścian. Młodemu zszyto brew, dlatego cały dzień chodził w plasterku nad okiem. Chłopak, który zrobił to mojemu synowi przedstawił się.
-Mam na imię Liam Payne :D
- Miło mi...
- Mam cię podwieźć pod dom?
-Nie, dam radę- powiedziałam niepewnie- albo... Jack właśnie zasypia! Wskazałam na synka, który zasypiał mi w ramionach.
- Gdzie mieszkasz?
Podałam adres i pojechaliśmy.
Gdy byliśmy pod kamienicą Liam stwierdził, że zaniesie młodego do pokoju. Chciałam go powstrzymać ,ale się nie dało. Uparł się. Gdy otworzyłam drzwi do mojego (wynajmowanego u koleżanki) mieszkania , ujrzałam dziwny widok. Michel tańczyła z jakimiś chłopakami, a trzy dziewczyny siedziały w kącie: wciągały i paliły zioło. Ten widok utknął mi w pamięci. Liam stwierdził, że nie jest to odpowiednie miejsce dla dziecka. Kłócił się ze mną i w końcu zdecydował, że wynajmie mi pokój w hotelu. Kazał spakować ubrania dla mnie i młodego. Posłuchałam go, czułam jakbym znała go parę lat. Ufałam mu...
Wstęp
Czy ,,wpadka'' może zmienić życie nastolatki?
Matylda
19latka, która urodziła pięknego synka w wieku 17 lat. Nigdy nie skończyła szkoły, przez to nie znalazła pracy i musi zajmować się domem. Dziecko wychowuje sama. Do dziś nie znalazła ,,tego jedynego''. Rodziców nie zna, ponieważ wychowywała się w domu dziecka. W czasie ciąży została wyrzucona i musiała zamieszkać w Domu Samotnej Matki. Po narodzinach Jacka zamieszkała z koleżanką. Kocha tańczyć i śpiewać. Marzy o idealnym domu...
Subskrybuj:
Posty (Atom)